sobota, 3 września 2016

Góry-Mazury-Morze 2016

Po ponad trzech latach przerwy powracam na swojego  bloga z zupełnie nową relacją podróżniczą. Witam ponownie :)
W długi sierpniowy weekend, wspólnie z kolegą Przemkiem z którym wspólnie prowadzimy facebookowy fanpage "Kolejowo-turystyczne klimaty", postanowiliśmy wybrać się w podróż która miała na celu zwiedzenie trzech różnych regionów w trzy dni. Podobna wyprawa miała już miejsce dwa lata temu, kiedy to w nieco liczniejszym składzie odwiedziliśmy Kudowę Zdrój, Augustów, oraz Jastarnię i Hel. W tym roku wybór padł na Skalne Miasto w czeskich Sudetach, Giżycko i Świnoujście. Swoją podróż rozpocząłem na dworcu głównym w swoim rodzinnym Sosnowcu,
skąd pociągiem regio "Łysica" odjechałem do Katowic, gdzie przesiadłem się do pociągu Regio w kierunku Krakowa.
 W Krakowie dołączył do mnie Przemek i dalej TLK "Silesia" udaliśmy się w kierunku Czech. 
Z kilkoma przesiadkami w Czechach dotarliśmy do miasteczka Teplice nad Metuji, gdzie zaczął się nasz pierwszy, górski dzień wyprawy. 
Po opuszczeniu pociągu, udaliśmy się do pobliskiego baru na szybkie śniadanie, po którym przekroczyliśmy bramy skalnego miasta. 
Początek szlaku wydawał się nudny i monotonny,

jednak idąc dalej robiło się coraz ciekawiej. Zapraszam na fotorelację z pobytu w Skalnym Mieście, gdyż nie ma tu o czym pisać, to trzeba po prostu zobaczyć :)









Wszystkiego na zdjęciach się nie udało uwiecznić. Na żywo Skalne Miasto robi jednak ogromne wrażenie. 
Po opuszczeniu Skalnego Miasta, wiejskim traktem 

dotarliśmy do stacyjki Janovice,

skąd po ok 30 minutowej podróży dotarliśmy do Trutnova.

W Trutnovie mieliśmy ok. półtorej godziny czasu, który poświęciliśmy na krótki spacer po mieście,



obiad, pyszne czeskie piwo
i drobne zakupy na dalszą podróż. Po tym wszystkim wróciliśmy na dworzec kolejowy, skąd szynobusem Kolei Dolnośląskich wyruszyliśmy w dalszą drogę, kończąc tym samym pierwszy, górski dzień wyprawy. 
Kolejnym celem naszej podróży było Giżycko. Po wyjeździe z Trutnova podróż kontynuowaliśmy z przesiadkami w Sędzisławiu


Warszawie Zachodniej

Białymstoku 

oraz Ełku, gdzie było mało czasu na robienie zdjęć z uwagi na krótki czas na przesiadkę z pociągu do pociągu. 
Około południa dotarliśmy do celu drugiego, mazurskiego dnia naszej wyprawy, czyli do Giżycka. 
Na dworcu w miejscowej kasie biletowej zostawiliśmy bagaże i ruszyliśmy na dużą plażę jeziora Niegocin znajdującej się nieopodal dworca. 
Po spacerze po plaży poszliśmy na zwiedzanie miasta i obiad. 
Jednak z racji tego że centrum Giżycka nie jest zbytnio ciekawe, szybko wróciliśmy z powrotem na plaże, gdzie jest znacznie więcej atrakcji. 



Po spacerze po plaży wybraliśmy się w godzinny rejs statkiem "Bosman" po trzech jeziorach - Niegocin, Tajty i Kisajno i trzech kanałach - Giżyckim, Niegocińskim i Piękna Góra. 
Poniżej fotorelacja z tego rejsu:


Rejs zakończony widokiem zachodzącego słońca nad Giżyckiem
Pobyt w Giżycku zakończyliśmy grillem nieopodal jeziora w totalnych ciemnościach ;)
Tuż przed północą opuściliśmy Giżycko pociągiem TLK "Polaris", udając się w kierunku trzeciego, a zarazem ostatniego celu naszej wyprawy, czyli nad morze do Świnoujścia. 
W Świnoujściu zameldowaliśmy się tuż przed południem, gdzie przywitała nas piękna, słoneczna pogoda. Swój pobyt rozpoczęliśmy od obiadu w przydworcowej restauracyjce, gdzie jak na morze przystało należało zjeść rybkę, a z racji tego że jak wiadomo rybka lubi pływać, trzeba ją było popić miejscowym "Bosmanem" :)
Po obiedzie promem "Bielik" przeprawiliśmy się do centrum Świnoujścia. 





Tutaj już atrakcji do fotografowania było moc :)
Okręt "Róża Weneda", którym wieczorem odbyłem rejs w morze na zachód słońca (o czym w dalszej części relacji)
oraz takie cudo 
Z racji tego że 15 sierpnia jest dniem Wojska Polskiego, udostępnione dla zwiedzających były także okręty wojenne. 

Następnie udaliśmy się na świnoujski Rynek

Z Rynku skierowaliśmy się na stacyjkę Świnoujście Centrum, 
skąd kursują pociągi do Niemiec. 

Tutaj na chwilę rozdzieliliśmy się z Przemkiem, który się wybrał na spacer do naszych zachodnich sąsiadów, a ja na promenadę i plażę w Świnoujściu. 


Po ok. godzinie ponownie spotkaliśmy się z Przemkiem, 
poszliśmy na kolację i piwo, po których Przemek pojechał na dworzec, a ja udałem się w wspomniany wcześniej rejs okrętem "Róża Weneda" w morze na podziwianie zachodu słońca. Fotorelacja z tego rejsu poniżej. 
Po zacumowaniu w porcie, udałem się na prom którym przeprawiłem się do dworca kolejowego, skąd pociągiem TLK Centaurus odjechałem do domu, kończąc tym samym trzydniową, bardzo udaną wyprawę Góry-Mazury-Morze 2016. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz